«Usiu noč paśla hetaha Uład uzdryhvaŭ: «Nie bicie mianie, nie stralajcie». Ciapier jamu lahčej. Dva tydni prajšło z taho viečara. Z paniadziełka — doktar dazvoliŭ — vierniecca ŭ škołu, choć da hetaha z-za mocnych hiematom z chaty amal nie vychodziŭ», — raspaviadaje Alaksandr Paŭłavič. Jon — tata 13-hadovaha padletka, u jakoha 8 kastryčnika stralali ź pnieŭmatyki i źbili dvoje chłopcaŭ.
sk.gov.by
Złačynstva adbyłosia ŭ adnoj ź viosak Staŭbcoŭskaha rajona. Nazvu nasielenaha punkta baćka paciarpiełaha prosić nie nazyvać.
Na kalendary była subota, na hadzińniku kala 21.30, Uład z adnakłaśnicaj viartalisia dadomu sa školnaj dyskateki.
— Ich było čaćviora — Uład i dziaŭčaty, — kaža Alaksandr Paŭłavič. — Adnu ź ich treba było pravieści ŭ bok bara: tut, la ŭstanovy, hetyja dvoje da ich i pryčapilisia. Adnamu 19 hadoŭ, druhomu — 25. Paklikali dziaŭčynak. Dzieci praihnaravali, praciahnuŭšy iści. Chłopcam heta, vidać, nie spadabałasia, jany dahnali kampaniju, vyrvali ź jaje Ułada i kułakom udaryli pa tvary. Dziaŭčynki spałochalisia i kinulisia naŭcioki, syn vyrvaŭsia — i taksama biehčy, ale nie za ŭsimi, a dadomu — u svoj bok.
Pa słovach taty, chłopcy chutka dahnali Ułada, stali bić, pahražali pistaletam.
— Na zbroju kazali: «Heta zapalnička, chočaš dakažam?» — i strelili chłopčyku ŭ pieranośsie. Kula prajšła pobač z vokam, ale jany nie supakoilisia, — apisvaje tyja padziei Alaksandr Paŭłavič. — Kala bara, niedaloka ad jakoha heta ŭsio zdaryłasia, jość voziera, a pobač ź im vostraŭ, tudy jany Ułada i paciahnuli: adzin za kapiušon, druhi — za ruku.
— I nichto nie bačyŭ?
— A kamu bačyć? Dziaŭčynki raźbiehlisia. Čamu jany nie patelefanavali ŭ milicyju, nie paviedamili kamu-niebudź z darosłych? Rastłumačyć nie mohuć. Moža, panika, moža, strach. A bolš nikoha pobač nie było.
— Ale čamu Uład nie zakryčaŭ?
— Jany papiaredzili: kryknieš — budzie tolki horš.
Toje, što adbyvałasia dalej, chutčej padobna na siužet ź filma, čym na padziei z raźmieranaha viaskovaha žyćcia. Tata praciahvaje:
— Pa darozie na vostraŭ jany spytali, kolki Uładu hadoŭ i ŭ jakim kłasie vučycca. Syn adkazaŭ: vośmy kłas, 13 hadoŭ. Jon u nas vysoki — zajmajecca valejbołam. Mabyć, jany nie pavieryli.
Vostraŭ — miesca biaźludnaje. U toj viečar tut było ciomna, što adbyvajecca — u vioscy nie vidać i nie čuvać.
— Tut ich fantazija razhulałasia, — tata starajecca strymlivać emocyi. — Ciahali Ułada pa ziamli, kryčali: patopim! Štości znoŭ pytalisia pra ŭzrost. Pastavili na kaleni, bili nahami. Potym pavalili, adzin sieŭ na nohi, druhi trymaŭ ruki. Zasunuli pistalet u rot i dvojčy vystralili…
Ciapier, kali analizuju toje, što adbyłosia, dumaju: u zbroi, mabyć, było mała hazu — heta Ułada i vyratavała. Inakš kuli ŭpilisia b jamu ŭ skuru, i niezrazumieła, jakimi byli b nastupstvy, a tak jon zmoh ich vyplunuć. Paśla zapytalisia, što Uład zrabiŭ dla našaj vioski i što hatovy prapanavać im za svajo žyćcio.
Skazali ranicaj prynieści im piać tysiač dalaraŭ.
— Adkul u dziciaci takija hrošy?
— Ja nie viedaju. My choć i z adnoj vioski, ale ja z hetymi chłopcami raniej nikoli nie pierasiakaŭsia. Potym daviedaŭsia: toj, jakomu 19, vučycca ŭ Minsku, lubić u nas u viaskovym bary pasiadzieć. 25-hadovy — žanaty, dačku haduje. Jak jon na takoje pajšoŭ, ja naohuł nie razumieju.
— A Uład ich viedaŭ?
— Tolki 19-hadovaha, viasnoj razam u siekcyju pa futbole chadzili. Nie skažu, što jany siabravali, ale i niepryjaznaści pamiž imi nie było. Dy i bačylisia apošni raz u mai na treniroŭcy.
U niejki momant va Ułada zazvaniŭ telefon, na tym kancy — starejšy brat.
— Jany dali jamu adkazać, a potym adzin ź ich vychapiŭ telefon i vykinuŭ u voziera, — viartajecca da padziejaŭ taho viečara baćka. — Navošta? Jany tak tołkam i nie patłumačyli.
— Uład paśpieŭ skazać bratu, što zdaryłasia?
— Nie, bajaŭsia, jaho znoŭ pačnuć bić i tolki adkazaŭ: «Chutka pryjdu». Potym adnamu z napadnikaŭ patelefanavała dziaŭčyna, chłopcy vyvieli Ułada na prajeznuju častku i papiaredzili, kab praź dziesiać siekund jaho tut nie było.
Alaksandr Paŭłavič u toj dzień pracavaŭ da poźniaha viečara. Bližej da dziesiaci hadzin pa muža zajechała žonka. Muž i žonka nie bačyli, jak syn viarnuŭsia dadomu.
— Padjazdžajem, da mašyny padbiahaje starejšy, Dzianis: «Tata, idzi pahladzi, što z Uładam, ja nie viedaju, što rabić». Dumaŭ, jany pamiž saboj pasvarylisia. Ja ŭ chatu, kliču Ułada, jon spuskajecca z druhoha paviercha, a ŭvieś tvar sini: voka nie vidać, vusny ŭ kryvi, łabavaja častka raspuchła.
Vyklikali milicyju, a paśla pajechali ŭ Stoŭbcy ŭ balnicu. Uładu zrabili zdymak, źniali paboi, pravieryli, kab nie było strasieńnia mazhoŭ, i dali nakiravańnie da chirurha.
— Pierałomaŭ ŭ jaho niama. Tolki na vialikim palcy pravaj ruki raskolina, mabyć, mocna stuknuŭsia, kali abaraniaŭsia. Zaraz palec u hipsie. Dva tydni Uład prasiadzieŭ doma.
— A što z hetymi chłopcami?
— Ich zatrymali ŭ toj ža viečar. Adnaho ŭ chacie, druhoha na darozie. My kali ŭ balnicu pryjechali, ich pryvieźli na ahlad. U adnaho, zdajecca, było 1,4 pramile ałkaholu ŭ kryvi, u druhoha — 1,7. Małodšy na dopytach va ŭsim pryznaŭsia, starejšy śćviardžaŭ, što pamiataje častkova. Ź im synu ładzili vočnuju staŭku.
— A pistalet u ich adkul?
— Nie viedaju, zbroju pakul tak i nie znajšli, kudy jany jaho padzieli, nie havorać. Vioska ŭ nas spakojnaja, nichto nie moža pavieryć, što takoje adbyłosia. Da mianie padychodzili ich rodnyja, pieraprašali. Nu, a jakija tut ciapier słovy. Daruju ja im, chaj im hod źmienšać, ale im z tym, što zrabili, žyćcio žyć.
— Vy nastrojeny zmahacca, kab pakarańnie było maksimalnym?
— Ciažka adkazać, usio budzie zaležać ad Ułada. Ad taho, što jon skaža im na sudzie. Na vočnaj staŭcy starejšy z napadnikaŭ prasiŭ u syna prabačeńnia, ale toj ničoha nie adkazaŭ.
— Jak dumajecie, jany ŭśviadomili, što zrabili?
— Nie viedaju, my bačylisia tolki sa starejšym, jon płakaŭ, paŭtaraŭ: «Prabačcie, nie razumieju, što na mianie najšło. Chto viedaje, moža, heta ščyra, a moža, achoŭnaja reakcyja.
Padazravanym pradjaŭlena abvinavačańnie ŭ złosnym chulihanstvie, učynienym z užyvańniem zbroi, jany pad vartaj. Sankcyja hetaha artykuła praduhledžvaje da 10 hadoŭ pazbaŭleńnia voli.