U pryhožym vichury śniežnaha pyłu zdajecca, što cukrovy burak sam lezie ź ziamli na lentu transparciora, prosicca da hruzavika, kab chutčej trapić na naš stoł u vyhladzie ładnaha pačku sałodkaha piasku.
Lohki maroz dadaje impetu pracoŭnym šurpatym rukam, zahadzia adramantavanaja i dahledžanaja technika amal sama nastrojvajecca na zvykły maršrut pa zaśniežanych paletkach. Pakrytyja šeraniem dalahlady vielmi nahadvajuć niadaŭniaje letniaje žnivo, u pavietry panuje zuchavaty pracoŭny nastroj, i, hledziačy na pryciarušanyja miakkim śniažkom zdabytki, chočacca ŭskliknuć: «Raści ž vialikim, korań!».