Časam padajecca, što hłybačanie chodziać na Maślenicu nie dziela blinoŭ i šašłykoŭ pad harełačku, a, pieradusim, pahladzieć, jak čarhovy raz niejkaja advažnaja hłybockaja dziaŭčyna dastanie z vyšyni słupa torbu z padarunkami. Usio heta zaŭsiody supravadžajecca hučnymi vokličami i apładysmientami prysutnych.
Siońnia ž Kaciaryna Kviacinskaja prymała avacyi hłybačan! Jana raspranułasia da šortaŭ i majki, i basanož — pa ledzianym biervianie — dabrałasia da samaha vierchu. Nadvorje choć i soniečnaje, ale ŭsio ž — nie kamfortnaje: viatryska ściudziony, dy — 16 hradusaŭ nižej za nul.
Kaciaryna Kviacinskaja pracuje fizrukom u dziciačym sadku №1 Hłybokaha (mikrarajon Bieraźviečča). Adnak admysłova ŭzłazić na słup nie treniravałasia.
— Prosta lublu ruchacca! — kaža jana. — Pieršaja sproba dva hady tamu była niaŭdałaj, dajšła da samaha vierchu i tolki pamacała torbu, ale źniać nie zdoleła. Pastaviła sabie za metu — ździejśnić svaju maru. Siońnia atrymałasia!
Na śviata Kaciaryna pryjšła z dvuma dzietkami i mužam.