Viktar Marcinovič na budzma.by pryhadvaje Niakrasava i zadajecca adviečnym pytańniem: «Kamu žyviecca viesieła, valhotna ŭ Biełarusi?»

Nie tak daŭno ŭ aŭtobusie ŭ Vilniu staŭ śviedkam adnoj vielmi cikavaj hutarki.

Hamanili dva hastarbajtary, što jechali na pracoŭnuju źmienu ŭ susiedniuju krainu. Byli jany, zdajecca, budaŭnikami-alpinistami. Karaciej, niešta źviazanaje ź ciažkaj rabotaj na vialikaj vyšyni. I voś vynikała ź ichnych słovaŭ, što płaciać im nie toje kab vielmi dobra, ale narmalna. Tak, jak daŭno ŭžo nie płaciać u Biełarusi. Što žyvuć jany nie toje kab nadta kamfortna, ale prymalna. Kab zachavać sioje-toje dla viartańnia dadomu. I što ź siemjami svaimi jany nie bačacca, i što dolaju svajoj nie toje kab vielmi zadavolenyja. Ale praź źbieh abstavinaŭ karotkaterminovyja kantrakty na čužynie — adzinaje, što im zastajecca.

Pastupova ich razmova pierajšła da pytańnia, paznačanaha ŭ naźvie hetaha artykuła. I ŭzialisia jany prymiarać na siabie losy ichnych znajomcaŭ. I zamiarać, ščaślivyja tyja ci nie. I nichto ŭ ichnaj razmovie nie byŭ absalutna zadavolenym.

«Čas ciapier taki. Dobra žyviecca chiba što vo henym ajcišnikam. Nu i milicyi, zrazumieła», — padsumavaŭ pieršy. «Na piensiju ŭ 45, žytło ŭ kredyt jašče mohuć uziać», — zaznačyŭ druhi. Ja vyrašyŭ nie ŭmiešvacca ŭ hamanu, nie pierakazvać słušnyja słovy pra «dabrabyt ajcišnikaŭ», jakija nie tak daŭno pračytaŭ u stužcy: maŭlaŭ, kali ŭ doktara ŭ špitali pantofiel pieramatany skotčam, dyk toj doktar u pieramatanym pantofli budzie i nas z vami, hrešnych, lekavać, i tych samych ajcišnikaŭ, jak by jany siabie ni ŭjaŭlali niejkaj asobnaj błasłavionaj kastaj. Dabrabyt u krainie ci jahonaja adsutnaść — heta ž pra ŭsich.

Ja nie zdoleŭ pierastać dumać nad hetym pytańniem, pastaŭlenym 150 hadoŭ u dačynieńni da inšaj krainy paetam Niakrasavym: «Kamu žyviecca viesieła, valhotna ŭ Biełarusi?»

Jak tam u Niakrasava? «Raman kryčyć: pamieščyku, Dziamjan kryčyć: čynoŭniku, Łuka kryčyć: papu. Kupčynie taŭstapuzamu, — kryčać bratany Hubiny, Ivan i Mitador; Pachom kryčyć: śviatlejšamu vialmožnamu bajarynu, ministru hasudaravu. A Proŭ kryčyć: «caru»!»

Z pamieščykami u nas usio zrazumieła, ich jak raskułačyli ŭ 1930-ja, dyk ciapier na ichnaje ščaście moža pretendavać chiba jaki rachmany dyrektar kałhasa.

Pryčym pretendavać vielmi karotki čas: prahnoznyja pakaźniki, ličby pa ŭradžajnaści, terminy pahašeńnia kredytaŭ ci jakaja-niebudź niečakanaja pravierka, jakaja zafiksuje niedastatkova čystyja azadki ŭ karovaŭ — i ŭsio, kapiec ščaściu. Pra fiermieraŭ navat uspaminać nie chočacca — ichny chleb duža horki, nabryniały štodzionnym zmahańniem z takoj proćmaj instancyj, što nam i nie śniłasia. Pra vykinutyja na ziamlu kłubnicy vy ž, napeŭna, čytali.

«Kupčyna taŭstapuzy» — heta naohuł nie pra nas, bo niama ŭ Biełarusi takoha taŭstapuzaha, jaki chacia b raz nie vypraŭlaŭsia na ekstremalnaje pachudzieńnie pa kryminalnych artykułach, farmuloŭkam jakich paradavaŭsia b Kafka (naprykład, «iłžepradprymalnictva»). To navat tyja, što [jašče] nie siadzieli, «radasna, valhotna»dakładna nie pačuvajucca.

Chto tam nastupny? «Ministry? Čynoŭniki»? Tyja mudracy, z aŭtobusa pra ich navat nie zhadvali: čałavieku pracoŭnamu i tak jasna, što dziaržsłužba — heta sinonim viečna pierapužanych vačej i niepakoju za ŭłasnaje zaŭtra, nie supastaŭlalnaha ź niepakojem navat nizkaapłatnaha hastarbajtara. Siońnia ty ciśnieš, zaŭtra — ciabie.

Niedaremna ž jany ŭsie paŭciskalisia ŭ zamknionyja katedžnyja pasiołki, kab navat u kramy narmalnyja nie chadzić dy z takimi Dziamjanami i Mitadorami navat zdalok nie bačycca.

Ja tut naŭmysna nie chaču kranać paniaćci «ahulnaje ščaście» ci «asabistaje ščaście». Chaj indeksami ščaścia zajmajucca sacyjołahi, maja zadača — całkam piśmieńnickaja: zrazumieć, ci jość tut chto ščaślivy nie dziakujučy trapiatańniu ranišnich pramianioŭ na sukviećciach lipy, a dziakujučy prafiesii, ułasnamu statusu. Što tam aŭtobusnyja kazali? «Milicyja»? Kali ščaślivaja katehoryja — milicyja, dyk adkul tam stolki samahubstvaŭ? «Car»? Voś praŭda, kamu nie zajzdrošču prosta ni razu — dyk heta jamu. Asabliva ciapier, u červieni 2019-ha. 

Niakrasaŭ nie daje nam adkazu, chto ž na Rusi 1863—1873 hh. ščaślivy. Tut jość avansy i namioki — naprykład, padsłuchanaje Leninym abiacańnie, što adzin z hierojaŭ, «sieminaryst», «narodny zastupnik», kali-niebudź pryniasie Rasii «ščaście» praz revalucyju i aśvietu. «Sieminaryst» sapraŭdy byŭ. I skarystaŭsia jon Niakrasavym jak kaburoj dla rasstrelnaha maŭziera.

Kančajecca paema Niakrasava «piram na vieś mir» paśla śmierci «drennaha pamieščyka», pry tym, što z papiaredniaj častki bačna, što abiacanyja papłavy mužykam nie addaduć. I ŭsio budzie jak było — to bok biespraśvietna. I voś raptam toj samy «sieminaryst» Hryša piaje pieśniu ŭłasnaha sačynieńnia — pieśniu pra toje, što takoje jahony narod i kraina. Što «serca narodnaje zroblena z zołata», što siła — u «spakojnym sumleńni» i «praŭdzie» («Ben, heta Daniła, aj nid chełp»). Śpieŭšy heta, Hryša Dabraskłonaŭ razam z aŭtaram niečakana zaklučaje, što ščaście — heta i jość taja pieśnia.

Paradaksalna!

Ale kali padumać — duža prymianialnaja da Biełarusi. My — jość. My — «pad adnym dacham», i hety dach — naš. My možam śpiavać (chacia i śpiavajem redka) svaje pieśni. To čas pracuje na nas. Ščaście budzie. I, mahčyma, biez usiakich sieminarystaŭ z nahanami. Chacia ja asabista pryzvyčaiŭsia šukać jaho vyklučna ŭ trapiatańni ranišnich pramianioŭ na sukviećciach lipy. 

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?