Pamiaci Andreja Vaźniasienskaha. Piša Uładzimir Niaklajeŭ.

Andrej Vaźniasienski i Uładzimir Niaklajeŭ. 1998 hod.

Andrej Vaźniasienski i Uładzimir Niaklajeŭ. 1998 hod.

1 červienia 2010 hoda paśla praciahłaj i doŭhaj chvaroby pamior paet Andrej Vaźniasienski.

Dla tych, chto nie pamiataje, jak pachnie adliha, chto ŭ 60-ch hadach minułaha stahodździa nie praryvaŭsia praz kardony konnaj milicy na stadyjony, kab nie futboł ci chakiej pahladzieć, a pasłuchać vieršy, — ź śmierciu Andreja Vaźniasienskaha ničoha asablivaha nie stałasia. Nu, pamior niechta ŭ adpaviednym dla taho ŭzroście, niachaj sabie paet. Dyk zaraz nie čas paetaŭ, im jakraz i para pamirać… Ale dla tych, chto pach adlihi pamiataje i na stadyjony, dzie hučała paezija, praryvaŭsia, 1 červienia 2010 hoda na 78-m hodzie žyćcia paśla ciažkoj i praciahłaj chvaroby pamierła epocha. Ci, va ŭsiakim razie, nie stała adnaho z tych, chto jaje ŭvasablaŭ.

Kali ŭ 1959 hodzie była nadrukavanaja paema Vaźniasienskaha «Majstry», a praz hod źjavilisia knihi «Parabała» i «Mazaika», kraina, jakaja nazyvałasia Savieckim Sajuzam, zdryhanułasia. Mienavita kraina, a nie čytačy paezii, bo ŭsia kraina j była čytačami. I amal usie byli paetami.

Kab ciapier raspavieści niekamu, chto taki Andrej Vaźniasienski, treba abaviazkova nahadać, što mienavita jon padaravaŭ Ale Puhačovaj «Million ałych roz». Heta i śmiešna, i sumna. Bolš, čym sumna. Bo, čas, jaki raspaznajecca nie pa paezii, a pa šlahiernych tekstach, heta nie čas. Heta biasčaśsie.

Voś što było zadoŭha da miljona ruž.

Zapomni hety mih.

I nad šypšynaj poŭnik.
I na tvaim plačy pryščepki śvietły bol.
Ja — viečny Tvoj paet. Tvoj viečny paluboŭnik.
I — aničoha bolš.

Zapomni leta štrych, pakul ty možaš pomnić.
Choć tysiaču hadoŭ adličyć čas, — i ŭsio ž
Ty ŭskryknieš, i ciabie šypšyny drapnie poŭnik.
I — aničoha bolš.

(Pierakład Ryhora Baradulina).

Siońnia chiba lanivy nie abłajvaje Saviecki Sajuz: sucelny HUŁAH, impieryja zła…

Tak, SSSR byŭ i HUŁAHam, i byŭ impieryjaj. Ale nie tolki. U im byli jašče, aproč usiaho inšaha, najvialikšyja ŭ čałaviečaj historyja litaraturnyja padmostki — ad Chabaraŭska da Bresta.
I na ich stajali paety. Najpieršymi — Andrej Vaźniasienski, Jaŭhien Jeŭtušenka, Beła Achmadulina, Robiert Raždziestvienski. «Nas mnoha. Być moža, čaćviora» — napisaŭ adzin ź ich. Stadyjony raŭli, uzryvalisia avacyjami, zamirali ŭ źniamiełaj cišyni. I nad hetaj źniamiełaściu dziŭna, niby papieradzie samoha siabie, lacieŭ Hołas. «Ja — Hojia! Vačnicy varonak mnie vydziaŭbaŭ vorah, zasiejaŭšy pole tuhoju. Ja — Hora! Ja — Hołas…» I ŭsia kraina viedała, čyj heta Hołas i pra što jon…

Paezija ŭ toj čas była chutčejšaj za sam čas. Jak viecier pierad ciahnikom. I jakraz dziakujučy praciahnutym rukam Andreja Vaźniasienskaha i Jaŭhiena Jeŭtušenki, ja paśpieŭ uskočyć na apošniuju prystupku apošniaha vahona hetaha ciahnika, jaki ŭžo adachodziŭ…

Savieckaja impierskaja litaratura, u jakoj ja pačynaŭ, skončyłasia. Sarvałasia, jak ciahnik pad adchił. Patanuła, jak «Tytanik». Los tych, chto patanuŭ u akijanie razam z karablom, trahičny. Ale ci ni horšaja, bo samotnaja, dola tych, chto zastaŭsia na bierazie.

My čytali vieršy na stadyjonach, drukavalisia ŭ časopisach ź miljonnymi nakładami — i miljony chacieli być padobnymi da nas, na paetaŭ. Na kaho jany chočuć być padobnymi siońnia?..

Paradaksalnaja praŭda ŭ tym, što i na stadyjonach, i ŭ časopisach my ŭsio zrabili dla taho, kab ni stadyjonaŭ, ni časopisaŭ u nas nie stała.

Što ž u nas zastałosia?.. Nasupierak času, biasčaśsiu, harbačoŭščynie, puhačoŭščynie, nasupierak usiamu — paezija. I siabry, jakich adzin za adnym my hublajem. Jakija niaŭmolna adychodziać tudy, kuda nakanavana adychodzić paetam: u viečnaść.

Ja nie znaju, kak ostalnyje,
no ja čuvstvuju žiestočajšuju
nie po prošłomu nostalhiju —
nostalhiju po nastojaŝiemu.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0