Piatnaccać hadoŭ tamu maje adnosiny z rodnaj movaj… Skažam praŭdu, nie było ŭ mianie nijakich adnosin z rodnaj movaj piatnaccać hadoŭ tamu.
Nie, ja, kaniečnie, pryznavała va ŭsich pierapisach rodnaj movaj biełaruskuju, abaviazkova pisała ŭ ankietach — maŭlaŭ, viedaju. Jašče ja zredku pieračytvała lubimaha Bahdanoviča i pamiatała, što Bykaŭ i Karatkievič — heta sapraŭdy kruta.
Majoj siabroŭcy padałosia, što hetaha dastatkova.
«Słuchaj, tutaka adna znajomaja šukaje repietytara dla dački pa movie» — «Eeeee…» — «Šosty kłas, dziaŭčynka». — «Nuuuu». — «Piać dalaraŭ za 45 chvilin, a jana jašče dumaje!»
A piać dalaraŭ, skažu ja vam, piatnaccać hod tamu byli hrošy.
I ja pahadziłasia.
Uvieś tydzień da pieršaha zaniatku ja zapichvała ŭ hałavu rodnuju movu.
Ja pračytała dva tamy Bykava i try — Karatkieviča. Vyvučyła na pamiać apovied Źmitraka Biaduli pad sakramientalnaj nazvaj «Piać łyžak zacirki». Pračytała pierad lusterkam paemu Kupały «Bandaroŭna», kab zamacavać akcent. Mova ŭ hałavu ŭvachodziła, ale nazad nie vychodziła. Kali ja adčyniała svaje ruskamoŭnyja vusny, ź ich vylatała tolki niešta kštałtu «eeee… mienavita… mienavita niešta… dobry dzień… da pabačeńnia… dźviery začyniajucca… dziakuj za ŭvahu».
Ja zdabyła ŭ školnaj biblijatecy padručnik biełmovy dla šostaha kłasa, pierahartała jaho ź pieršaj staronki da apošniaj, a potym i ŭ advarotnym paradku, i pajechała da dziaŭčynki.
«Nu, — badziora pačała ja zaniatak, — siońnia my z taboj paznajomimsia i raspaviadziem adno adnamu, što my viedajem pra biełaruskuju movu! Darečy, «paznajomimsia» — heta jakaja čaścina movy?»
Mnie padałosia, što taki vytančany pierachod ad bałbatni da linhvistyki stvoryć atmaśfieru kreatyvu i supracoŭnictva. Ale vučanica tak nie ličyła. Jana hladzieła na mianie vialikimi vačami.
— Nu? Nie pamiataješ? A na jakoje pytańnie adkazvaje? Što zrobim? Paznajomimsia! Kaniečnie — hłahoł!
Dziaŭčynku pierasmyknuła. Mnie taksama zrabiłasia niajomka. Zdajecca, heta hučała nie vielmi pa-biełarusku… Hłahoł…
— Tak, Nasta, zapišam: paŭtaryć čaściny movy!
Nasta pasłuchmiana pačała pisać.
Raptam jana padniała hałavu i zapytała cichim hołasam:
— A nam zadali… Heta… Nu… Nu heta… «pa-za domam»… «pa-za» — heta jakaja čaścina movy?
Ja skamianieła. Pa-za… Pa-za… Božački ž maje…
— A voś jakraz i… (mnie chaciełasia skazać — «vyjaśniš», ale ž taksama zabyłasia, jak heta budzie pa-biełarusku)… jakraz i… jakraz i… nu, heta samaje! Paŭtaryš!
Paŭtaryš…
Niejki paŭtaryš zaskokaŭ pa pakoi. Na hałavie hetaha paŭtaryša kałychaŭsia rudy vichor, jon paziraŭ na mianie z hareźlivaj uśmieškaj i kruciŭ palcam la skroni. U hety momant ja vyrašyła hrošaj za pieršy zaniatak nie brać.
— Nu, Nasta, a zaraz pabačym, jak ty pamiataješ znaki prypynku!
Nasta zmročna nachiliłasia nad sšytkam.
— Zapisvaj! Eeeee…. Eeeee….
Razumiejecie, ja, nastaŭnica ruskaj movy, pryzvyčaiłasia prykłady dla razboru prydumvać adrazu, aryjentujučysia na chod uroka i patreby vučniaŭ. Hetyja maje ruskija prykłady zaŭsiody byli cikavymi, viasiołymi i aktualnymi dla aŭdytoryi. Ale ž u vypadku ź biełaruskaj movaj ja zabyłasia, što mnie banalna nie chopić słoŭnikavaha zapasu!
— Eeeee… Zapisvaj, Nastačka…
Ja zrabiła apošnija vysiłki, napružyłasia, zapluščyła vočy i palnuła:
— Niečakanaje «chende-choch» prymusiła partyzana vyjści z-za kustoŭ!
Nasta padniała na mianie vočy.
— Pišy, Nastačka! Niečakanaje… chende-choch…. prymusiła…. Darečy, «prymusiła» — jakaja čaścina movy?
Nasta navaliłasia na stoł i prastahnała:
— Hłahoł?
* * *
Da Nasty ja bolš nie chadziła. Zbirajučy svaje rečy paśla zaniatku, ja była amal u nieprytomnaści i tamu zabyłasia na stale ŭ dziaŭčynki i biblijatečny padručnik biełmovy, i naviutki natatničak, prydbany śpiecyjalna dla zapisu vynikaŭ vučoby majoj vučanicy…
Piać hadoŭ ja nie brała ŭ ruki ani Bykava, ani Karatkieviča, ani lubimaha Bahdanoviča — mnie było soramna.
Z surazmoŭcami, što pramaŭlali pa-biełarusku, ściskała vusny i pierachodziła na movu žestaŭ i smajlikaŭ.
A potym adnojčy mnie spatrebiłasia napisać niešta «hetkaje» dačce na konkurs sačynieńniaŭ pra babul i dziadul, pra staradaŭnija časy i dniaproŭskija krajavidy. Ja ŭziała arkušyk, sieła za stoł…
I raptam niešta zrabiłasia: na papieru palilisia i Bykaŭ z Karatkievičam, i Bahdanovič, i navat «Piać łyžak zacirki»…
Słovy vyskokvali ź mianie, jak toj partyzan z-za kustoŭ, sami saboju, biez usialakich vysiłkaŭ. Ja pisała pa-biełarusku! Słovy sami saboj uźnikali i składalisia ŭ skazy.
Tak mova pryjšła da mianie.