Pračytaŭ knižku «Vriemia niesbyvšichsia nadiežd» – pra biełaruskuju žurnalistyku 90-ch, składzienuju z uspaminaŭ tahačasnych jaje stvaralnikaŭ – vydaŭcoŭ, hałoŭnych redaktaraŭ i supracoŭnikaŭ niezaležnych ŚMI.

Nie viedaju, jakim kryteryjem kiravalisia składalniki, kali adbirali dla zbornika surazmoŭcaŭ, ale ŭ rešcie rešt atrymałasia toje, što fatalna atrymlivajecca sa zvyčajnymi miemuarami: pobač ź cikavymi nazirańniami, dośviedam stvareńnia sapraŭdy novaj žurnalistyki nakštałt hiermienčukovaj «Svabody», marcaŭskaj «BDH», bukčynskaha «Jevropiejskoho vriemieni», «Narodnaj voli» Siaredziča – źviadzieńnie rachunkaŭ, vyznačeńnie vinavatych – ad ułady da kalehaŭ, samaŭchvaleńnie… Horš za ŭsio – samaapraŭdańnie sumniŭnych u etyčnym sensie pavodzinaŭ tych ci inšych asob.

Nie vyratoŭvaje ad hetaha ŭražańnia i namahańnie składalnikaŭ asensavać uvieś strakaty materyjał, raskłaści jaho pa palicach, kab dapamahčy čytaču dakładna zrazumieć, dzie nadziei, što nie spraŭdzilisia, i čamu, a dzie čyjeści ŭłasnyja ambicyi, ad jakich zastalisia tolki što ŭspaminy…

Adnak, uspaminy – dyk uspaminy.

Maje ŭspaminy raspaścirajucca ŭ našym vypadku da 1976 hoda, kali žyćcio ci to abdaryła, ci to pakarała sabkorstvam ŭ haziecie «Trud».

Z usich padrabiaznaściaŭ pačatku toj pracy, mo navat i cikavych, zasiarodžusia na dźviuch – pieršaj prablemie, ź jakoj sutyknuŭsia, i pieršaj publikacyi.

Pieršaja publikacyja nazyvałasia «Sady na kryšach» i raspaviadała pra toje, jak znany pa tym časie architektar Hieorhij Sysojeŭ uładkavaŭ na dachach zbudavanych pa jahonym prajekcie damoŭ sady… Ad nibyta narysa – u lepšych tradycyjach «Znamionki», adkul vyjšaŭ, – zastałasia ścisłaja natatka. Ale nie paśpieŭ ja zasmucicca hetkim abraźlivym skaračeńniem, jak užo prymaŭ vinšavańni z Maskvy: «Stary, tut takoje robicca! «Šuryk» pačuŭ pra tvaje sady ranicaj, u radyjoahladzie haziet. A jak źjaviŭsia ŭ redakcyi, sklikaŭ redkalehiju, tros hazietaj: «Voś pra što i jak treba pisać!» Vinšujem, dobry pačatak…»

Ja ničoha nie zrazumieŭ. U «Znamioncy» hetkaja natatka paprostu zastałasia b pa-za ŭvahaj kaleh…

Zrazumieŭ davoli chutka, jak tolki pačałasia padpisnaja kampanija na nastupny hod i źjaviłasia pieršaja prablema: CK KPSS upieršyniu limitavaŭ padpisku na «Trud», bo jana pieravysiła padpisku na «Praŭdu». Toje, kaniečnie, aficyjna nie pramaŭlałasia, ale było vidavočna.

Što tut pačałosia! Listy, zvanki, telehramy – sa ŭsiaho Sajuza, asabistyja, kalektyŭnyja… I ŭ maim karpunkcie dźviery nie začynialisia. Išli cełymi delehacyjami – nakład «Truda» ŭ tahačasnym BSSR pieravyšaŭ nakład usich, razam uziatych, respublikanskich haziet… Ci dobra heta vyhladaje ad siońnia, ci niadobra – sprava nie ŭ hetym.

Sprava ŭ tym, čym usio tady skončyłasia: CK KPSS admianiŭ limit… A naprykancy 80-ch nakład siahnuŭ ažno da 23 miljonaŭ, z čaho atrymaŭsia suśvietny rekord u Knizie Hinesa i ci nie navukovy termin «fienomien «Truda».

Adkul fienomien? Ad «Šuryka». To bok śvietłaj pamiaci Alaksandra Michajłaviča Subocina. U 1963-m, kali jon staŭ hałoŭnym redaktaram, nakład «Truda» nie pieravyšaŭ niekalkich socień tysiač na ŭvieś SSSR. U 1980-m, kali sychodziŭ, pajšoŭ na druhi dziasiatak miljonaŭ…

Niechta mo paličyć hetu źjavu typova savieckaj. Maŭlaŭ, durny, ačmurany kamunistyčnaj prapahandaj, uviedzieny ŭ zman narod… U zman, byccam «lubimaja hazieta pracoŭnych», jak i ŭvohule savieckaja presa, byli zdolny niešta pamianiać u pačvarnaj sistemie i, adpaviedna, u jahonym zmročnym žyćci.

Tak, nie zdolny… Tak, prapahanda… Tak, u zman…

Ale «Trud» nasamreč staŭ lubimaj hazietaj pracoŭnych, biez dvukośsiaŭ, bo staŭ Hazietaj, a nie šeraj žovankaj ideałahičnaha praduktu, jakoj byŭ dziesiacihodździami.

Tak, pobač ź litaŭrami pra «sacyjalistyčnaje spabornictva šachcioraŭ Danbasa», što pierapisvałasia z hoda ŭ hod, mianialisia tolki ličby i proźviščy pieramožcaŭ, źjaviłasia «Pośledniaja kołonka» – padborka najcikaviejšaj, aŭtarskaj, u asnoŭnym, infarmacyi pra niezvyčajnyja padziei i vypadki… A nudota prafsajuznych spravazdač, jakija nichto, akramia ideołahaŭ «škoły kamunizmu», nie čytaŭ, sastupiła miesca žyvomu repartažu i kanfliktna-maralnaj tematycy…

Mianie časam ździŭlajuć, časam zabaŭlajuć, a bolš za ŭsio zasmučajuć sučasnyja ŭjaŭleńni pra savieckuju žurnalistyku, narodžanyja na pierałomie epoch, jak pra całkam zahannuju. Ci tuju, čyj šmathadovy dośvied nikomu ŭžo nie patrebny.

Miž tym, ułasna «savieckaj žurnalistyki» nikoli nie isnavała. Isnavała žurnalistyka savieckich časoŭ, u roznyja časy roznaja. I roznaja navat u adzin i toj ža čas, u adnym i tym ža vydańni. To bok taja, što pryznačana dla «načalstva», i taja, što dla čytačoŭ. Adpaviedna, i žurnalisty padzialalisia na česnych, biez usialakich dvukośsiaŭ, i niačesnych, na ščyrych i niaščyrych, na sumlennych i kryvadušnych…

Inšym razam mo raspaviadu padrabiaźniej pra toj padzieł. Ale kali ŭzhadvać 90-ja, to mianie zaŭsiody cikaviła, jak niekatoryja asoby, što addana słužyli kamunistyčnaj Mamonie, chutka pieratvarylisia ŭ zaŭziatych apazicyjnych «palitołahaŭ», «analitykaŭ», «publicystaŭ» z pretenzijaj na «ŭładaroŭ dumami». Ja nie vieru ŭ zdolnaść imhnienna stanavicca viduščym, imhnienna mianiać pohlady, kali ty nasamreč ščyry čałaviek i dumajučy žurnalist. Adbyłosia, na moj pohlad, inšaje: raptam vyśvietliłasia, što pisać psieŭdapalityčnyja teksty našmat lahčej, čym korpacca ŭ štodzionnym žyćci i mienavita ŭ im znachodzić adkazy na balučyja pytańni vialikaj palityki.

Zhadany pośpiech «Truda» adbyŭsia, zrazumieła, ź vialikaj kolkaści składnikaŭ. Ale hałoŭnym byŭ zvyčajny dla narmalnaj, paŭsiudnaj u śviecie žurnalistyki, kryteryj – čytackaja cikavaść.

A z čaho, z ulikam tahačasnaj čytackaj mientalnaści, składałasia jana? Kali koratka, sa štodzionnaj siensacyjnaści, u jakuju, musić, niejkim čynam patrapiła i maja pieršaja natatka, z prostaj, zrazumiełaj usim, movy i z taho, što hazieta štodnia dziaŭbła roznaj vieličyni načalstva. To bok nasamreč dapamahała ludziam vyrašać roznyja žyćciovyja prablemy, pracoŭnyja kanflikty i hetak dalej. To bok damahałasia ŭ kožnym vypadku spraviadlivaści.

To bok trymałasia štodzionnaha žyćcia…

Ja nie źjaŭlajusia adeptam žurnalistyki savieckaha času, zacisnutaj pamiž cenzurnym mołatam i ideałahičnaj kavadłaj. U mianie niama padstaŭ ličyć jaje ŭzoram na ŭsie časy. Ale mianie nichto nie razupeŭnić u tym, što mienavita tahačasnaja prafiesijnaja i česnaja adnosna haniebnych źjavaŭ žyćcia žurnalistyka spakvala raschistvała tatalitarny kamunistyčny budynak. Bo vymušała čytača dumać i krytyčnym vokam hladzieć naŭkoł.

…Možna kolki zaŭhodna vinavacić łukašenkaŭski režym, jaki vybiŭ kanstytucyjny i finansavy padmurak z-pad novanarodžanaj u 90-ch niezaležnaj žurnalistyki.

Možna kolki zaŭhodna spasyłacca na rastruščvańnie savieckaha manalitu i kardynalnyja źmieny ŭ čytackich pryjarytetach…

Usio praŭda. Ale nie ŭsia.

Praŭda i toje, što novanarodžanaja biełaruskaja žurnalistyka nie zaŭvažyła momant, kali masavy čytač pakinuŭ barykady 90-ch, rasčaravany, u peŭnym sensie, i ŭ samoj žurnalistycy, jakaja pierakarmiła jaho paviarchoŭnym palityčnym navamoŭjem, tak zvanym «ściobam».

Pa sutnaści, pakinuła sam-nasam sa składanym žyćciom i «žurnalistykaj» kštałtu zvyšpapularnaj pa tym časie haziety «Śpid-Info»…

 Momant, kali jana, zastaŭšysia na barykadach, pierastała čuć realnaje žyćcio, realnyja intaresy i prablemy prostych, mientalna jašče savieckich, ludziej. Tych, chto ŭ krasaviku 91-ha dapamoh zrušyć kamunistyčny režym, a ŭ žniŭni damahčysia niezaležnaści…

U vyniku majem maŭklivaje čytackaje raŭnadušša da losu haziet.

U vyniku majem adsutnaść ahulnanacyjanalnaj, pa nakładach, niezaležnaj presy.

U vyniku majem mocnych žurnalistaŭ, tych, chto zdoleŭ pieraadoleć ściob. Ale nie majem čytačoŭ, adnoje što bolš-mienš vyraznyja kupki adnadumcaŭ.

U vyniku majem niaspraŭdžanyja nadziei i šery popieł ŭspaminaŭ.

Sami sabie pišam. Sami siabie čytajem. Sami sabie…

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?