Nu voś, siabry maje, niama i bolš nia budzie kramak duty free, jakija hetak lubiŭ naš biełaruski narod. Chacia pradaŭščycam, badaj, było ŭsio roŭna ŭžo. Hetkaja ž niekali kazyrnaja praca była — u režymnaj zonie, amal što za miažoj. Na ježdžanym mižnarodnym šlachu z savieckaj zony ŭ ciapierašniuju šenhienskuju. Usio, finita.

Susied jeździŭ u našuju susiedku paŭnočnuju jakraz pieršaha sakavika, da jakoha jašče chaj pustavali, ale z adčynienymi dźviaryma zamiežnabutelečnyja kramki. Kaža, da Novaha hodu jeździŭ, cełuju hadzinu na fry‑šop zmarnavali, poŭny aŭtobus byŭ. Ciapier ža ni čarhi, ni fry‑šopu, aŭtobus napaŭpusty, a stajali amal stolki ž na miažy. Čamu? Viedaješ, kaža, našamu praparščyku adnym palcam uvahnać u słužbovy kamputar usie pašpartnyja dadzienyja — usio roŭna, što działku z kaniom uzarać.

Nu, a ŭ łabasaŭ, to, napeŭna, jak u palakaŭ — ručnyja cud‑mašynki —«padarunak Eŭraźviazu», jak napisana, usio chucieńka? Dy ŭ ich toje ž samaje, choć praparščykaŭ našych niama. A heta čamu? Čamu? Mabyć, praz haŭ‑ć, adkazvaje. Heta jak? Nu što jak? Ja, kaniešnie, pytańnia nie zadavaŭ, ale nia pieršy raz naziraju. Z adnaho boku zasłužyli, zhadžajecca susied. Pahardu za napaŭsvabodnaje isnavańnie… Z druhoha, kraduć da siońnia historyju, karystajučysia, što nas balšaviki zachapili. Mickievič u ich litoviec, Dastajeŭski, Sapieha, Skaryna, fantasmahoryja! Nia kažučy pra astatniaje: zakapać dreń svaju jadziernuju na miažy našaj chacieli…

My niečakana adchililisia ad temy, ale ja musiŭ jaho padtrymać: a zaraz im «naš adkaz Čamberlenu!» — AES ŭ «Astravieččynu — kraj darahi». Daviałosia susieda krychu supakoić: ja ŭ pašparcie taksama «Astraviecas» byŭ, jak Leninas ci Stalinas. Hałoŭnaje nie lenavacca — «s» adsiakać i ŭsio ŭ paradku budzie, spakojnaja hałava. Dumajecca, kali «Vitaŭtas» čuje hetaje «‑as», u trunie torhajecca, niepryvyčna, mabyć, čałavieku. A Mickievič niebaraka zatuzany ŭvieś konča.

Ale vierniemsia da našaj lubimaj miažy, jakaja, tradycyjna, «na krepkim zamku». «Fry‑šopaŭ» bolš niama, zastałasia tolki «bulba fry». Choć niešta… Miadźviedź u puščy pamior, skasavali štamp u pašparcie vyjazny! Ale nikoli ničoha badaj nia robicca, kab stała lahčej. I čuju: ministar milicejski tłumačyć, što niekatorym na miažy ad varot pavarot, bo nie paśpieli z bazy kumpaturnaj vykasavać, a pavinny byli. A vy kažacie praparščyki adnym palcam! Tamu, havoryć hienerał, u nas samaabsłuha: pierad vyjezdam, treba samomu spraŭdžvać, ci niama ciabie ŭ čornych śpisach, pakolki, jak u staroj milicejskaj pieśni, niekatoryja «nie sovsiem v ładach s kakimi‑to momientami vnutri strany».

Nahadaju zaraz pra lebiadziny śpieŭ pamiežnych kramak: u lipieni ŭkaz byŭ —apiačatać na niapeŭny čas. Narod tolki ablizvaŭsia, pamiatajecca, pazirajučy na paski papiery ź liłovymi piačatkami «dla pakietaŭ». Ź 1 śniežnia ich narešcie adčynili na try miesiacy, ale ŭ narodu nieŭzabavie vizy skončylisia. I zusim śmiešna vyhladała niadaŭna «uračystaść» na polskaj miažy: načalstva śviatkavała pavieličeńnie prapusknoj mahčymaści ažno ŭ piać razoŭ. Nia suprać było mitynh naładzić z pramovami «my doŭha mučalisia», ale nie było kamu plaskać i bolš nia budzie. I prapuskać zastajecca chiba što viecier. Ura, tavaryšy!

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?