Dzieviataha traŭnia, ustaŭ paśla šostaj, zaparyŭ kavy, hruntoŭna. Atrymałasia praciahnuć svoj tekst pra karala našaha Stanisłava Aŭhusta Paniatoŭskaha. Ja pišu pra jaho i pra toje, jak dumaju pra jaho, pra svaje dumki ŭ suviazi ź im. Karol naš Batory Stefan mieŭ pachodnuju drukarniu, nia jon pieršy prydumaŭ paviedamlać ź miesca padziei pra bajavyja dziejańni ŭ specvypuskach, ale Jan Treci Sabieski zrabiŭ u hetym sensie bolšy za inšych krok, paprostu epatažny, u peŭnym sensie heta byŭ čyn litaratara.

Stanisłavu Aŭhustu Paniatoŭskamu ŭvieś čas zakidali, što jon ničym nie padobny da sapraŭdnaha sarmackaha karala, karala-pieramožcy Jana Treciaha. Pra heta častka majho tekstu, a taksama pra ŭčynki samoha Stanisłava Aŭhusta, pradyktavanyja ŭsioj hetaj “zakuliščynaj”. Relacyju ź pieramohi nad tureckim vojskam pad Vienaj Jan Treci Sabieski, što dobra viadoma historykam, nadrukavaŭ na ŭsich eŭrapiejskich movach, pa-anhielsku heta hučała tak: Letter from the King of Poland to his Queen. Tak, prykoł byŭ u tym, što — dalej z majho tekstu — “nichto da karala Jana III nie zrabiŭ heta takim sposabam, nie azahałoviŭ svaju relacyju pra viktoryju zvarotam “da Marysieńki”, “da adzinaj dušy j serca paciechi” svajoj. Heta byŭ epataž pieramožcy, jon źviartaŭsia da Najiaśniejšaj Rečy Paspalitaj i da ŭsioj Eŭropy, jak da supruhi svajoj, da Maryi Kazimiery”. Praciahvać nia budu, tekst davoli vialiki, i mnie jaho jašče treba zakončyć da kanca traŭnia.

I čym palaki adździačyli jamu siońnia, pačkam cyharet “sabieskich”? Daŭno nia bačyŭ polskaj reklamy, zdajecca, cyharety troch hatunkaŭ, žanočyja taksama. Harełka, chiba, taksama isnuje. Prynamsi, “Stefan Batory” jość, vielmi haradzienskaja, treba skazać. A voś Stanisłaŭ Aŭhust Paniatoŭski nie zasłužyŭ u ich, jasna, harełki. Marysieńka taksama ŭviekaviečana chiba ŭ cukierkach, ci, moža, ja ŭsio pierabłytaŭ, darujcie, kali što…

Znajomy aficer pavinšavaŭ z Dniom pieramohi vośmaha ŭviečary, pa-eŭrapiejsku.

A ciapier, baču, doždžyk, štoś niapeŭnaje, kala ŭsiakich kantoraŭ kučkujucca ludzi, kab zabiaśpiečyć masavaść mitynhu. Bruk prasoch, i mitynh pačali chvilin na dziesiać raniej, słušna, raz nadvorje niapeŭnaje. Čuju, “saŭinformbiuro” paviedamlaje, ale, chiba, nie zahad viarchoŭnaha hałoŭnakamandujučaha, a tekst ab kapitulacyi, pačynaju mašynalna ŭzhadvać, chto ž jaho padpisaŭ: Kejtel, Krebs, hros-admirał Dzionic, ci ŭvohule fon Šcirlic jaki-niebudź? Pačynajuć zabyvacca takija rečy, bo jany vyciaśniajucca ŭ hałavie listami z pola bitvy Jana Treciaha Sabieskaha, naprykład.

Čuju, dajšoŭ čarod da našaha miascovaha hałoŭnakamandujučaha, i vychodžu na vulicu. Dalej mikrafonny hołas paviedamlaje: ciapierašniaja chvilina maŭčańnia raściahnułasia b na 38,5 hod (zdajecca), kab maŭčali pa adnoj sekundzie za kožnaha zabitaha. Zastajecca nieŭrazumieńnie, bo z matematykaj mnie nikoli nie šancavała: padličyli takim dosyć ekstravahantnym sposabam usich biełarusaŭ, ci savieckich, tolki sałdat, ci taksama ludziej cyvilnych? Ci ŭličany partyzany, naprykład, a Armija Krajova? A žaŭniery hienerała Andersa? A rasstralanyja trybunałami na froncie bolš za dzieviaćsot tysiač svaich? (Jakaja ščedraja rastačycielnaść!) Niama adkazu, ale va ŭsiakim razie, sekanomili z časam, zabivali na vajnie značna bolš impetna, čym pa adnym čałavieku za sekundu, a inakš by vajna nie zakončyłasia b da siońnia nia tolki ŭ aficyjna-idealahičnym žyćci našaj partyzanskaj respubliki. Ujaŭlaju siabie ŭ 2009 hodzie ŭ lasnoj drukarni za vyčytkaj uručnuju nabranaj “Razdavim fašysckuju hadzinu!”

Zrešty, ja krychu adchiliŭsia. Vyšejuzhadanaja aryfmietyka vyklikała ŭ mianie błytanyja pačućci zaŭždy. Zrazumieła, adno j toje pryjadajecca, kali čuješ usio žyćcio amal štodnia. Tamu ja ŭ peŭnym sensie vitaju takija rečy. Pa jaščyku veteran apaviadaje školnikam pra vajnu i dziela maksymalnaj nahladnaści, pierakanaŭčaści, kab pryciahnuć ichniuju biezuvažnuju ŭvahu, padkreślivaje, što kali źlić kroŭ z usich achviaraŭ vajny apošniaj, dy ŭ čyhunačnyja cysterny jaje, to atrymajecca, nia pamiataju kolki dakładna, ale vielmi ŭnušalnaja ličba ešalonaŭ. Ale pačuješ takoje, i muraški adniekul prybiahajuć. Piśmieńniki adpačyvajuć!

Ja pa-svojmu zajzdrościŭ našamu namieśniku redaktara, u jaho heta vielmi sprytna atrymlivałasia kaliści z aryfmietykaj padobnaj. Nudziacca žurnalisty zvyčajna na kazionnaj słužbie, narakajuć na radki, na prymus pisać za kahości pad čužym proźviščam artykuły, a jak na pensyju, dyk nikomu nia chočacca. Ale hety momant niaŭmolna nabližajecca, i na provadach namredaktara vymaje z kišeni arkušyk i začytvaje ź jaho: dobra papracavaŭ na hazetnaj nivie naš daražeńki kaleha, papacieŭ, za svaju žytku napisaŭ, prykładam, paŭmiljardu litar, dźvieście miljonaŭ słoŭ, dziesiać miljonaŭ skazaŭ, stolki-to abzacaŭ i artykułaŭ, jakimi možna było b zapoŭnić piać tysiač paasobnikaŭ našaj hazety, vykarystaŭ niekalki tonaŭ papiery. Dziakuj tabie, što my bieź ciabie rabić budźma? Pryčym, zaŭvažu, kamputaraŭ tady nie było, dyj namredaktara, zastavałasia ŭražańnie, kalkulataram taksama nie karystaŭsia, uručnuju ličyŭ.

Śviežaśpiečany pensyjaner sa ślazoj, rasčuliŭšysia ad takoj ałhiebraičnaj aryfmietyki (sam nie čakaŭ niečuvanych vynikaŭ, što stolki nahara vydaŭ!): dy ja hatovy j nadalej pracavać, možna navat na paŭstaŭki navat, ja biez redakcyjnaha kalektyvu žyćcia sabie bolš nie ujaŭlaju. A namredaktara — arkušyk ź ličbami ŭ ruki jamu i — aryvederčy — zaŭtra možacie nie prychodzić, vy tut bolej nie pracujecie… Aryfmietyka!

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?